piątek, 2 października 2009

Last Believer tour - dzień 1

Udało nam się wyjechać zgodnie z planem, czyli o 10:00 - co miało pozostawić nam pewien zapas czasu przed warszawskim koncertem. Niestety stan polskich dróg zawiódł nasze oczekiwania i dojechalismy do Wroclawia, skąd ruszyć mieliśmy dalej, vanem zapakowanym sprzętem i pozostałymi muzykami (nie licząc tych, którzy odważnie postanowili dotrzeć na miejsce koncertu samopas) nieco pózniej... Odrobina stresu spowodowana dłużacą się podróżą i obawą przed prawdopodobnym spóźnieniem, wprawiły chłopaków w zabawowy nastrój, ja natomiast znalazłem kompana do rozmów o hokeju. Na miejsce dotarliśmy grubo po czasie, na szczescie zarówno organizatorzy jak i ludzie przybyli na koncert, wykazali się sporą wyrozumiałością i nikt nie sprawiał wrażenia specjalnie wkurwionego.
Sam koncert wypadł całkiem ok, pomimo iż brakło mi energii (i kawy - co po zastanowieniu tworzy pewną logiczną całość)
Poza tym dobrze bawilem się słuchając naszych współpasażerow - Identity oraz lokalsow ze Slip.
Po koncerie udalismy się na puste mieszkanie Grajka, gdzie nie mogliśmy liczyć na kawę i garnek do gotowania wody, mogliśmy natomiast skorzystać z luksusu jakim jest prysznic z gorącą wodą.

1 komentarz:

  1. a mówiłem że mam wolna chate ale widocznie powinienem dodac że kawe i czajnik tez posiadam;p
    pulpet;)

    OdpowiedzUsuń