poniedziałek, 1 czerwca 2009

Kryzys

Nie chcę zabrzmieć jak rasowy paranoik, ale kryzys gospodarczy, który zajrzał wpierw do bankierskich sakiew, aby ostatecznie użądlić tych, którzy nie mają dostatecznie silnych instrumentów by się przed nim bronić - wydaje się być dla niektórych wygodny. Nie, nie mówię tutaj o jakiejś mitycznej grupie masonów, zawiadujących światową finansjerą z orbitalnej stacji kosmicznej. Mówię o średnich i dużych przedsiębiorcach, którzy tym słowem - kluczem mogą wytłumaczyć nawet najbardziej kontrowersyjne decyzje, mające - jak głosi oficjalne stanowisko, uratować to co z naszej gospodarki zostało. Wartość nadrzędna - gospodarka, dla dobra przyszłych pokoleń wymaga poświęceń, ofiar. Co za tym idzie zaciśnięty pas kosztować będzie stanowiska szeregowych pracowników, no bo przecież nie prezesowskie premie, które jak twierdzi CEO A.I.G. są gwarantem dalszego, dobrego (zabawne..) prosperowania przedsiębiorstwa, dającego nadzieje kolejnym pokoleniom mrówek - gotowych do poniesienia podobnej ofiary w przyszłości. Czas kryzysu, to również czas żniw, dla co roztropniejszych dyrektorów finansowych, potrafiących wycisnąć coś dla siebie, z narodowej kiesy. Zabawne ilu proroków Wolnego Rynku w czasie kryzysu wyciągnęło chciwe łapki po państwowe dotacje.Cała otoczka towarzysząca temu wydarzeniu, obrazy ludzi tracących domy, prace, pozwalają zastraszonej klasie pracującej z godnością przyjąć wszelkie cięcia, uszczuplenia, degradacje - lepsze to przecież niż dryfowanie po opustoszałym oceanie, pełnym tonących wraków - jakim ponoć stał się rynek pracy...

Surfin'

Ponoć życie z wody się wywodzi, na pewno z wody się składa a przeważnie w wodzie odnajduje radość. Szczęściem i dzięki ludzkiej pomysłowości (a także dzięki Ani, która
miała idealny pomysł na mój urodzinowy prezent), nie trzeba poszukiwać już fal oceanu by zakosztować rozkoszy ślizgania się na desce. Sposób na "płaski surfing" nazwany został skimboardem (naprawdę nie lubię tej nazwy - sam nie wiem dlaczego) i daje możliwość pomykania po nawet najbardziej spokojnych akwenach. W czasach epidemii depresji, zabiegania i stresu, te chwile gdy można wyłączyć na chwile prozaiczne myślenie o materialnej rzeczywistości i zanurzyć się (dosłownie) w czystej, nieprzemyślanej przyjemności, są naprawdę cenne.