wtorek, 5 października 2010

Na wyjeździe myśli się częściej..


Potrzeba ilości bodźców zewnętrznych, mających urozmaicić codzienną egzystencję, wzrasta szybciej niż kiedykolwiek. Takie odnoszę wrażenie. Rożne głupie rzeczy robiłem będąc dzieciakiem, ale wystarczyła mi deskorolka, tanie wino, punkowy koncert czy włamania na budowy sąsiadów, żeby zaspokoić swoją żądze wrażeń. Być może to moje mylne wrażenie, ale z perspektywy dzisiejszych dzieciaków, eksperymentujacych z narkotykami, seksem i przemocą, mogę wydawać sie nudziarzem. A może to właśnie perspektywa się zmieniła a nie dzieciaki..?

Nagła eskalacja tych zachowań, prezentowana w mediach, wydaje mi sie nieco naciągana. Od kilku dni, wszyscy - od reporterów TVN24 po polityków POPiSu szaleją z powodu plagi zesłanej na ludzkość przez rozgniewanych bogów, plagi pod postacią chemicznych środków ryjących starsze i młodsze berety, zwanych Dopalaczami. Osobiście uważam że całe to zjawisko to niezłe gówno, a właściciele sieci wspięli się na niedostępne dla przeciętnego zjadacza chleba wyżyny cynizmu. Niemniej nie chce mi sie wierzyć ze problem pojawił sie nagle, po ok. dwóch latach funkcjonowania tego przybytku. Coś tu śmierdzi. Zmasowana akcja zamykania sklepów, pod wodzą polityków PO i ze wsparciem ogólnokrajowych mediów, przypomina nieco, równie widowiskowe akcje CBA z czasów PiS.
Czuję sie nieco rozdarty, jako że mój liberalizm - z jednej strony, i straight edge-owe twardogłowie z drugiej, nasuwają argumenty z jednej i drugiej strony. Mianowicie, czy zakazać dopalaczy przez wzgląd na to, że konsumenci tego syfu to często małolaty kompletnie nieświadome z czym mają do czynienia, czy też wręcz zalegalizować miękkie narkotyki, bo argument o uzależnieniu, ubezwłasnowolnieniu i niszczeniu ludzkiej psychiki, w kontekście ostatnich wydażeń związanych z krzyżem na krakowskim przdmieściu, mógł by skłonić do delegalizacji jeszcze kilku rzeczy..
Chyba, jak zwykle w takich sytuacjach postawienie na świadomość społeczną ma tę przewagę nad odgórnymi regulacjami, że zakazy można ominąć, a indywidualny wybór zdecydowanie częściej bywa przez dokonujących owy wybór respektowany.

Jeżeli chodzi o legalizację marihuany, to jedyny argument który mógłby mnie do tego przekonać, to większa skuteczność w walce z kartelami narkotykowymi, bo argument o możliwości większej kontoli konsumpcji tego narkotyku i bezpieczeństwie jego spożywania, w kontekście popularności tzw "Smartshopów", to można se w dupę wsadzić.



Kawa generuje refleksje..

Życie to zlepek małych przyjemności (i niepowodzeń rownież, niestety). Nic w tym odkrywczego, ale wyjazd w delegacje, którego aktualnie doświadczam, a może rownież przedwczorajszu seans filmu "After.Life", ponownie skłoniły mnie do refleksji. Szczegóły, jak miły hotel, szybkie i wygodne firmowe auto, smaczny obiad na mieście czy punk rockowy koncert, banalne elementy składające się na satysfakcjonującą całość.
Mam wrażenie, że większość ludzi ma spore oczekiwania od życia. Ja nie. Będąc w paryskich katakumbach jakiś czas temu, widziałem jak kończą wielkie plany. Stosy ludzkich kości, tyle dla swiata znaczą w tej chwili te tysiące ongiś ludzkich istnień, marzeń, planów, ambicji i oczekiwań. Moim celem nie jest obniżanie poprzeczki, pochylenie karku i dobrowolne przyjmowanie gówna tego świata. Jeżeli natomiast liczysz na to że zostaniesz zapamietany, ze napiszą o tobie w książkach do historii, ze zbudujesz imperium i zmienisz świat, grubo się możesz rozczarować. Nie znaczy to że ne warto próbować, przeciwnie - ale nie warto napewno odpuszczać codziennych, małych radości, kosztem wielkich planów, bo na końcu drogi okazać sie może że i sporo w życiu przegapiliśmy a i z wielkich planów chuja..