poniedziałek, 25 października 2021

Czas

Każdego roku, aktywna zawodowo część z nas, poświęca średnio 1800 godzin na tzw pracę. To równowartość 1200 hokejowych meczów, blisko 900 seansów filmowych, około 600 koncertów z kilkoma kapelami na liście, blisko 1800 odcinków serialu, albo po prostu ok 112 dni do zagospodarowania wg własnych potrzeb i fantazji. Zakładając 36% efektywności dnia pracy (średnio przez 2 godziny i 53 minuty pracy jesteśmy produktywni, pozostały czas to zwykle wypełniacze) pozostały czas spędzony w robocie, zarówno z perspektywy pracodawcy jak i pracownika (abstrahując od zobowiązań etatowych) to marnotrawstwo.

Ale nieefektywna “praca” to nie jedyna czarna dziura naszego czasu. Sam również - jak gość obok, konsumuję sporo swojego wolnego czasu na czynności konieczne, ale nie będące dla mnie szczególnie wartościowe (sprzątanie, zakupy, płacenie rachunków itd), co gorsze, część mojego dnia marnowana jest na czynności zupełnie bezwartościowe (scrollowanie Instagrama, szukanie ulubionej koszulki, wracanie do pobliskiego spożywczaka, bo zampomniałem kupić bananów…)
Oczywiście to co dla mnie jest marnotrawstwem, dla Ciebie może być wartością (wyobrażam sobie, jak chodzenie po zakupy 3 razy w ciągu dnia może zasilać pożądane przez smart watcha kroki), więc nie ma uniwersalnego przepisu w jaki sposób odzyskać odrobinę czasu. Mając zatem ambicje by odbić choć trochę cennych minut z czarnej dziury, warto wpierw określić sobie co tak naprawdę jest dla nas wartościowe i na co chcieli byśmy spożytkować oszczędności. Istotne jest również zdefinowanie czynności, które same w sobie nie są dla nas atrakcyjne, ale dzięki nim możemy realizować te dla nas najważniejsze. W ich przypadku warto przyjąć jakąś strategię optymalizacji. Ostatnia grupa, to ta, które nie mają dla nas żadnej wartości, a ich brak nie pozbawi nas możliwości realizowania tego, co tą wartością jest - ich chcemy sukcesywnie, ale bezlitośnie pozbywać.
Korelacja oszczędności czasu z oddziaływaniem na świat, to rozległa sieć. Z jednej strony implikuje ona potencjalne oszczędności zasobów (energia elektryczna, paliwo, nawet woda), z drugiej, poszukując przyczyn wielu zbędnych czynności, znajdziemy obszary naszego życia warte głębszej analizy (ilość rzeczy wymagającej codziennego sprzątania, system planowania zakupów czy np. sztuczne potrzeby generujące niekoniecznie potrzebne zakupy). Niezależnie od naszej definicji wartości, listy priorytetów czy zobowiązań jakie mamy, kluczem do - nazwijmy to dość szumnie: kontroli nad naszym życiem, jest świadomość podejmowanych czynności i decyzji, co będzie w opozycji do częstej jazdy na autopilocie. Inspirująca i zarazem - wierzę, że bardzo pomocna w tym, jest perspektywa dziecka, które wręcz nadużywa pytań pomocnicznych: Po co? Dlaczego? To dobry filtr, jeżeli nie możemy odpowiedzieć na te pytania, z dużym prawdopowobieńswem to co zamierzamy zrobić lub robimy (do czego tymi pytaniami referujemy) najzwyczajniej nie ma sensu i powinniśmy to olać. 
Czy taka, właściwie stała analizaycia jest łatwa? Pewnie nie. Ale jeżeli pozwoli na obejrzenie dodatkowych 432 meczów hokeja lub 324 dodatkowych filmów, albo podzielenie tych, zaoszczędzonych tylko w ramach nieefektywnej pracy 652,5 godzin rocznie, na wartościowy czas spędzony z rodziną czy przyjaciółmi, pomoc innym czy badziej efektywną i sensowną pracę zawodową (nie wiem jak Wy, ale ja swoją lubię), to coś o co warto zawalczyć.