czwartek, 20 czerwca 2013

Bohaterscy zdrajcy

Jakiś czas temu pisałem o TrapWire, wówczas był to temat dla niektórych zapewne zahaczający o science fiction. Powszechna kontrola w imię bezpieczeństwa . Kilka dni temu natomiast, dzięki dociekliwości Glenna Greenwalda, przeczytać mogliśmy o kolejnej odsłonie masowej kontroli obywateli, zwanej PRISM.

W dużym skrócie, jest to system polegający na współpracy NSA (Amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Narodowego) z największymi korporacjami teleinformatycznymi. Agencja, po 11 września, zupełnie swobodnie monitorowała zarówno rozmowy telefoniczne, maile, aktywność w sieci - głównie obywateli amerykańskich, ale również "potencjalnych terrorystów" poza granicami USA.


Do ujawnienia całej sprawy doszło za sprawą jednego z informatyków Agencji, który - jak twierdzi, nie mógł pogodzić się z brakiem jakiejkolwiek etyki w związku z podsłuchiwaniem prywatnych ludzi. Kilka dni temu, Edward Snowden wyjaśnił kulisy sprawy i swoje pobudki by ją ujawnić.

Zapewne i tym razem, zgodnie z zasadą "kill the messenger", możemy spodziewać się nagonki na Snowdena, zarówno ze strony rządu amerykańskiego, jak i części publicystów. Tak jak w przypadku Bradleya Manninga, Juliana Assange, nawet te uznawane za progresywne periodyki, jak New York Times na przykład, starały się podkopać i tak już niepewny grunt na którym stali whistleblowerzy. Już dwa dni po opublikowaniu pierwszych tekstów dot. PRISM, w blogosferze pojawiły się wpisy wyciągające stare brudy zza pralki Glenna Greenwalda - zapewne na tym się nie skończy. Sam Edward Snowden nie może wrócić do swojej ojczyzny, gdzie, jak się domyślam, został by potraktowany podobnie jak Bradley Manning.

Mam wrażenie, że społeczność międzynarodowa jest nieco rozdarta. Czy ludzi takich jak Bradley Manning, Edward Snowden czy Daniel Ellsberg traktować jak zdrajców czy jak bohaterów. Czy są nieodpowiedzialnymi narwańcami czy prawdziwymi patriotami?

Daniel Ellsberg .

Tzw. Pentagon Papers to kolekcja dokumentów opisujących w jaki sposób administracja Johnsona kłamała zarówno społeczeństwo, jak i amerykański Kongres na temat celu i przebiegu wojny w Wietnamie. Wojny w której życie straciło 430 000 południowo-wietnamskich cywilów, 65 000 północno-wietnamskich cywilów, 220 000 żołnierzy Republiki Wietnamskiej, około 445 000 żołnierzy komunistycznych, 60 000 Laotian, 58 220 amerykańskich żołnierzy, plus niemal 1 140 000 pośrednich ofiar wojny. Daniel Ellsberg, korzystając z pozycji pracownika RAND ujawnił te super tajne dokumenty, dzięki czemu poparcie dla dalszych działań militarnych znacznie spadło. Zdrajca czy bohater?

Bradley Manning.

Zawartość dokumentów przekazanych przez Manninga Wikileask, a dalej redakcji Guardiana, New York Timesa, Der Spiegel jest na tyle zróżnicowana, że wspomnę tę najbardziej chyba wymowną - ujawnienie kulisów bohaterskiej walki załogi amerykańskiego śmigłowca strzelającej do bezbronnych, irackich cywilów w Bagdadzie. Ujawnienie zbrodni wojennej - przestępstwo czy obywatelski obowiązek?

Edward Snowden.

Ujawnił w jak bezczelny sposób NSA podsłuchuje i rejestruje aktywność obywaletli (nie tylko amerykańskich), zmuszając do współpracy największe międzynarodowe korporacje teleinformatyczne. Nierozwaga czy przyzwoitość?


Słysząc część opinii potępiających działania wyżej wymienionych, mam nieodparte wrażenie, że gdzieś  po drodze pomieszał nam się system wartości. Jeżeli chcemy karać ludzi za ujawnianie prawdy, piętnować za przyzwoitość, to pozostaje zacytować Gomera Pyle...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz