Przełom wieku okazał się przełomem dla sceny - wraz z dostępem do tematycznych czatów, irców i forów internetowych (pamiętne forum Sunrise, czat Animal-Liberation..), zyskiwanie nowych kontaktów, wspólne wyjazdy na gigi/festiwale, czy nawet granie eksportowych (w skali kraju) koncertów, okazało się niebywale łatwe.
Wraz z nadejściem portali umożliwiających promocję swojej twórczości, zniknęła potrzeba dawania wiary "na słowo" - "stary, gramy hardcore w stylu Warzone spotyka Sick Of It All"... Dostęp do muzyki (mp3, online streaming) zabił nieco sprzedaż płyt (i kaset), zabił rownież potrzebę utrzymywania kontaktów ze starszymi kolegami, (by "poznać i pożyczyć jakieś kasety"). Młode kapele mają naprawdę niezły start - są po pierwsze o wiele bardziej osłuchane (dostępność muzyki), mają nieco lepszy sprzęt i nie potrzebują zbierać latami na studio, zeby nagrać pierwszą płytę. Pomimo wszystkich tych narzędzi i ułatwień, które koniec końców cenię, brakuje w tym wszystkim pazura, autentyczności gdy undergroundowa twórczość nie musiała dorównywać poziomem do znienawidzoznego wówczas meinstreamowego produktu. Mogło być krzywo i rzężąco - istotne było prosto z serca płynące wkurwienie.
- Posted using BlogPress from my iPad
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz