sobota, 8 stycznia 2011

Mad Max

Jest deszczowy wieczór - idealny aby spędzić go przed telewizorem, wcinając smaczną przekąskę i popijając czymś równie dobrym. Akuratnie nic takiego pod ręką nie mam, tak więc wsiadam do zatankowanego benzyną samochodu i jadę do sklepu zrobić potrzebne zakupy. Po drodze uświadamiam sobie kilka faktów przywołanych dzisiejszą lekturą "Nation". Jako że wbrew powszechnemu optymizmowi związanemu z zasobami paliw kopalnych, których rzekomo posiadamy pod dostatkiem, wiele faktów wskazuje na to, że zasoby te jednak, nie są nieskończone, a fakt że technologia wydobycia ropy zmierza w stronę nieprzyjaznych otchłani oceanu, oznacza że lądy udało nam się już "wyssać". Gdybym przeniósł się w czasie, do momentu gdy - po sukcesie związanych z podbiciem oceanów, osuszyliśmy już również tamtejsze złoża, scenariusz mojego wieczoru diametralnie by się zmienił. Tak naprawdę bliżej było by mu do scenerii Mad Maxa (którego paradoksalnie będę miał okazję obejrzeć dzisiejszego wieczora w TV) niż weekendowej sielanki do jakiej większość z nas zdążyła się przyzwyczaić. Okazać by się mogło, że w baku mojego samochodu nie ma paliwa, a brak surowca sprawił również, że nie mogłem wymienić starych, wysłużonych rzeczy opartych na plastiku i gumie, na nowe. Tak więc nie mam telewizora - plan na wieczór legł w gruzach. Samochód prócz benzyny, nie ma również opon, a do sklepu nie ma po co iść, bo cały nasz transport oparty jest na ropie.
Jeżeli o konieczności poszukiwania alternatywnych źródeł energii oraz inwestowania w nie, nie przekonuje Was argument o szkodliwości spalania (oraz wydobywania) paliw kopalnych na środowisko naturalne (zmiany klimatyczne), być może bardziej przekonywujące będzie uświadomienie sobie, że jesteśmy cywilizacją tak bardzo uzależnioną od ropy i węgla, że brak tych surowców zaowocuje końcem świata takiego, jaki znamy. Gdy transport, komunikacja, energia elektryczna - oparte głównie na ropie i węglu przestaną istnieć na taką skalę, na jaką istnieją obecnie, szukanie innych źródeł zasilających nasze życie, może stać się niemożliwe. Nie ma w tym przesady. Tak naprawdę gdy zaczniemy skreślać kolejne funkcje, usługi, urządzenia, przedmioty, czynności, które wraz z końcem ery ropy i węgla przestaną istnieć, okazać się może, że ostatni spierdalający, nawet nie będzie miał okazji zgasić światła. Najbardziej frustrująca w tej sytuacji jest niemożność przebicia się do świadomości publicznej, istniejących już przecież alternatyw, pod postacią energii odnawialnej ze słońca, wód geotermalnych, wiatru czy wody. Przemysł czerpiący, póki co jeszcze pełnymi garściami z zatruwania naszej atmosfery, nie ma interesu w dopuszczaniu do głosu kogokolwiek mogącego zaszkodzić ich interesom. I tak o systemach korzystających z energii odnawialnej możemy usłyszeć czasami w Discovery - w formie ciekawostki, a głosy naukowców ostrzegających przed skutkami ocieplenia klimatu często przedstawiane są jako kolejne teorie spisku. Nie można nie doceniać wpływu nafto-przemysłu na politykę, media  a nawet świat nauki. Wszak doraźne, ogromne zyski generowane przez bezmyślne zużywanie zasobów kopalnych warte są sporych inwestycji (a wiele wskazuję na to, że nawet wojna, to nie nazbyt wiele, aby zagwarantować sobie ekonomiczny byt)...








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz