Święto to, wbrew powszechnemu przekonaniu o jego
komunistycznych korzeniach, powstało w 1909 roku w Stanach Zjednoczonych i pierwszy raz obchodzone było tego właśnie roku, 20 marca, a uczcić miało powstanie kobiet, mające miejsce w roku 1857 w
nowojorskiej fabryce bawełny.
Rajot mający na celu wywalczenie krótszego czasu pracy i zrównania płac, z tymi które otrzymywali mężczyźni w owej firmie, był
jendym z pierwszych wydarzeń odciskających swe piętno na purytańskim,
patriarchalnym społeczeństwie.

Będę trochę PC. Może nawet trochę bardzo. Ale olewam metkę, myślę że
równouprawnienie płci jest tak oczywistym statusem, jak negacja
niewolnictwa na
ten przykład i nie wymaga wepchnięcia w jakieś poprawne politycznie formuły. Pomimo tego kobiety bardzo często
dyskryminowane są przez system sądowniczy, pracodawców, polityków (vide wypowiedzi Leppera
nt. „zgwałcenia dziwki”) jak i obyczajowo.
Przeświadczenie, że facet „zaliczający” 30 kobiet w miesiąc, to macho – godny podziwu samiec, a kobieta spotykająca się z kilkoma facetami(w czasowych odstępach) to dziwka, to obowiązujący od wieków pogląd, wzmacniany kulturowo i
popkulturowo. Pomimo iż większość kobiet jest już dopuszczana do głosu podczas oficjalnych posiłków i spotkań rodzinno – towarzyskich, liczba dowcipów mających obrazować rz
ekomą głupotę i
infantylność „płci pięknej” jest zatrważająca. Brak zaufania publicznego, najpewniej spowodowany właśnie takim poglądem, owocuje dominacją mężczyzn na stołkach rządowych, mających możliwości
decyzyjne, a to z kolei utrudnia nieco
legislacyjną walkę o wyrównywanie szans zawodowych i prawnych dla obydwu płci.
Od najmłodszych lat nasze głowy faszerowane są, często
zakamuflowanych w formie żartu lub tradycji stereotypów.
Wierzę, że 8 marca to dobry dzień aby pomyśleć o zmianach, w mentalności po pierwsze..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz