Od naszej domowej kuchni aż do budynków parlamentu udowadniamy - jako gatunek, jak niewiele instynktu samozachowawczego posiadamy. Jedyny odruch mający na celu zachowanie gatunku ludzkiego, który celebrujemy nader dobrze, to dupczenie. Inne aspekty naszej gatunkowej solidarności nietety leżą. Jesteśmy krótkowzroczni, egoistyczni i zadufani w sobie - przygnębiająca świadomość. Jest rownież druga możliwość, możliwość która odpowiada mi o wiele bardziej. Mianowicie, ludzie solidaryzowali się ze sobą w przeszłości wielokrotnie, gdy tylko na horyzoncie pojawiało się zagrożenie. Potrafili rownież podejmować dalekowzroczne decyzje, w imię dobra swoich dzieci i wnuków. Czy zatem coś w nas, ludziach umarło? A może to nadal tam jest, zostało jedynie ztłamszone przez natłok informacji i codziennych obowiązków? Ta hipoteza, będąc relatywnie optymistyczną, podoba mi się bardzej.
Korzystam z wolnego (powiedzmy) przepływu informacji, jak tylko mogę. Chwalę sobie możliwość skonfrontowania jednej informacji poprzez wysluchanie jej w TV i wygooglowanie na kilku stronach internetowych, a posiadając urządzenie mobilne z dostępem do internetu, cieszę się rownież niezależnością przestrzenną.
Jednocześnie jestem w stanie zrozumieć jak bardzo trywialne w tym zalewie wiadomości mogą wydawać się poszczególne poblemy. W tym kontekście rozumiem zatem, brak szczególnego przejęcia tematami takimi jak wojna w Afganistanie czy, naglące w perspektywie naszej wspólnej, nie tak odległej przeszłości ocieplenie klimatu.
W kwestii tego ostatniego topicu, korzystając ze swojego marnego zasobu wiedzy i doświadczenia, myśl swoją nieco rozwinę. Mianowicie, jest kilka rzeczy, które w codziennej egzystencji możemy zmienić czy też zastosować, aby umnejszyć swój wpływ na ocieplenie klimatu. Czynnością znaną każdemu oszczędnemu gospodarzowi jest wyłączanie nieużywanych aktualnie urządzeń elektrycznych. Tak oczywiste, że aż ... przez wielu ignorowane. Wymiana żarówek na energooszczędne, będzie pożyteczna rownież w kontekście naszego domowego budżetu. Recycling - wiele materiałów odpadowych można, po przerworzeniu wtórnie wykorzystać. Cześć z nich może być wtórnie wykorzytana bez przetwarzania (vide butelki, pudełka, słoiki itd.) Zdarza sie również, że do naszego zakupowego koszyka, wpada kilka zupełnie niepotrzebnych przedmiotów - nadkonsumpcja rownież jest tutaj problemem - możemy lepiej planować nasze zakupy. Komunikacja zbiorowa - w mieście najczęściej jest wygodniejsza (po co miałbym tracić czas dojazdu do pracy na bezsensowne kluczenie po mieście, gdy mogę w tym czasie spokojnie posłuchać muzyki czy poczytać książkę?).
Najłatwiejszy jednak krok który każdy niemal może podjąć, uznany w ongiś publikowanym w Guardianie raporcie za najważniejszy krok w kierunku ratowania planety to rezygnacja z konsumpcji produktów pochodzących z hodowli zwierząt. Proste jak konstrukcja cepa. Metan pochodzący ze wspomnianych hodowli, będący jednym z głównych gazów cieplarnianych, jest największym procentowo ludzkim odciskiem na mało kolorowej przyszłości jaka się przed nami maluje. Rezygnacja z mięsa i innych produktów zwierzęcych, mogła by ten odcisk znacznie zmniejszyć.
Pogodzilem się już z tym, że nie każdego przekona etyczny aspekt, traktujący o bezpośrednim związku konsumpcji mięsa i innych produktów odzwierzęcych z masowym cierpieniem zwierząt. Rozumiem też, że troska o własne zdrowie może nie być dostatecznie przekonująca. Wierzę jednak, że troska o los przyszłości naszej i naszych dzieci, będzie dostatecznym motorem dla wielu, aby poczynić ten banalny, ale skuteczny na tak wielu frontach krok.
Odnosząc się jeszcze do sceptyków, poddających wątpliwości "teorie" globalnego ocieplenia, zapytam: czy bardziej ryzykujemy przedkładając ponad naszą wygodę potencjalne zagrożenia związane z następstwami ocieplającego się klimatu, stusując prewencyjne środki mające zmniejszyć owe zagrożenia, czy też bardziej ryzykujemy naszą, niezbyt odległą przyszłość spuszczając wspomnianą teorie, popartą faktami widocznymi już teraz (anomalia pogodowe odnotowywane na całym świecie) w kiblu naszej ignorancji..?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz