sobota, 14 lutego 2009

Śniegu ton kilka



Czytając wstecz swojego własnego bloga, mógłbym pomyśleć, że moje życie toczy się od piątku do niedzieli, reszta tygodnia to jakaś czarna dziura, niewarta uwagi i kawałka powierzchni hostowej.

A przecież tak nie jest, również w przeciągu tygodnia uda mi się czasem obejrzeć dobry film, spotkać ciekawych ludzi, czy nawet wyskoczyć na mecz hokeja. Mógłbym nawet powiedzieć, że zaliczam się do wąskiej grupy szczęśliwców, którym praca zarobkowa daje względną satysfakcję. Niemniej weekend, to czas gdy mam chwilę by usiąść i coś napisać, a zwykle składa się tak, że mam ochotę pisać o możliwie aktualnych wydarzeniach lub przemyśleniach, co w gruncie rzeczy ma chyba jakiś

 sens.

Niemniej, znowu weekend, tym razem wybraliśmy się do Nowego Targu, z planem wyskoczenia na lokalny koncert, na którym gościć miał m.in. krakowski Tripis. Zakopane i Nowy Targ, to miasta w których często ongiś bywałem w związku z koncertami Hardcore Punk, tak więc perspektywa takiego lekko sentymentalnego wydarzenia powodowała lekki dreszczyk. Niemniej dobry plan,  raz na jakiś czas musi się sypnąć, tak więc podróż autobusowa z Krakowa do Nowego Targu, przez wzgląd na niesamowite korki i zaskakujące (nie tylko drogowców) warunki atmosferyczne, trwała ponad 3h, podczas gdy zazwyczaj zamyka się w 70min. Większość podróży drzemałem, słuchając Cro-Mags na zmianę z Integrity. Wycieczkę umilała nam grupa dzieciaków, nieco zniecierpliwiona jazdą oraz równie rozdrażniony kot, jadący na kolanach mojej dziewczyny. Grupa chłopców, ok 10-13 lat, okazała się być drużyną unihokeja, jadącą na zawody w Nowym Targu, prosto znad jeziora Śniardwy, od godziny 5:30 rano!!! Dodam, że na miejsce dotarliśmy po godzinie 8:20 wieczorem. Chłopakom życzę powodzenia w zawodach.

Godzina na którą dotarliśmy, zdyskwalifikowała plan pójścia na koncert, tym bardziej, że mieliśmy ze sobą ciężkie bagaże, kota, laptop i trochę ciuchów, dodatkowo byliśmy bez konkretnego posiłku, tak więc zabraliśmy samochód, kupiliśmy kilka paczek chipsów, upiekliśmy ziemniaczane kulki i zasnęliśmy oglądając Reign Over Me.

Sobotni poranek uczciliśmy odrobiną lenistwa (zasłużonego w moim przekonaniu), po czym sesją gimnastyczną z łopatą śniegową, aby odkopać samochód spod śniegowej kołdry.

Ponieważ postanowiłem odwiedzić rodziców w Rabce, wybrałem się tam komunikacją publiczną, co przypłaciłem przemarzniętymi kończynami i 3 godzinną podróżą  przesiadkami (podczas gdy w normalnych warunkach, te 20 km można pokonać w maksymalnie 30min).

Szczęście iż w domu mogłem liczyć na ciepłą zupę, gorącą kąpiel i playoff-owe mecze w ESPN.


"Oko za oko"


Na wstępie zaznaczyć muszę, że wiadomość o bestialskim zamordowaniu polskiego zakładnika, wstrząsnęła mną równie mocno jak resztą kraju. Wstrząsnęły mną również niekontrolowane emocje mające swe ujście w wypowiedziach kilku publicznych postaci, wyrażające chęć odwetu, w imię zasady "oko za oko"... Wstrząsające, jak nieodpowiedzialnie mogą zachować się ludzie związani bezpośrednio z polską obronnością oraz polityką - zewnętrzną i wewnętrzną. Pomysł mordowania ludzi odpowiedzialnych za bestialstwo dokonane na Polaku, biorąc pod uwagę jego ewentualne następstwa, w mojej opinii jest skrajnie nieodpowiedzialny. Rzesza islamskich bojowników oczekuje na zapalnik tego rodzaju, by móc rekrutować kolejnych "walczących". Poza tym już na wstępie, również armia polska, traktowana jest przez wielu Afgańczyków jako agresor, tak więc grupa odpowiedzialna za porwanie Polaka kierowała się być może podobnymi motywami jak nasi lokalni, spragnieni zemsty krzykacze, czy też Bush, jeden czy drugi, wysyłający wojska czy to do Afganistanu czy do Iraku. Przy czym cele Muzułman (tak jednoznacznie określiła grupę porywaczy międzynarodowa opinia publiczna) wydają się o wiele jaśniejsze niż cele choćby koalicji, która, inaczej niż Irakijczycy czy Afganowie w krajach koalicyjnych, jest oficjalnym okupantem w krajach arabskich - pragną wycofania wojsk ze swojego kraju i uwolnienia kamratów. Intuicja podpowiada, że to dosyć naturalne żądania w podobnych okolicznościach.

Jako obywatel, oczekiwał bym większej odpowiedzialności oraz rozsądku w polityce na bliskim wschodzie, a nie deklaracji rodem z filmów ze Schwarzennegerem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz