niedziela, 10 maja 2015

Reżim w dobie mediów społecznościowych

Jako że publicystyka nie wychodzi mi być może tak dobrze jak Chrisowi Hedges-owi, dzisiaj postanowiłem zmierzyć się z political fiction.




Przy okazji wyborów, przyszedł mi do głowy taki o to scenariusz:
a co by było, gdyby któryś z kandydatów, któremu uda się zdobyć ..ekhm.. zaufanie społeczne pod postacią oddanych nań głosów, okazał się mieć jaja tak duże, że pojutrze rano większość dotychczasowych ministrów staje przed Trybunałem Stanu i nad nadwiślański kraj nadciąga upragniona sprawiedliwość? Jegomość ten ma spójną i jednorodną wizję tego jak ma funkcjonować państwo i nie zawaha się wcielić jej w życie. Podobne przewroty miały już w historii miejsce, więc można by się do nich ewentualnie odwołać. Mamy więc lojalnych sekretarzy stanu, ludzi honoru z klarownymi poglądami i silnym poczuciu lojalności. Mamy zindoktrynowany aparat państwowy, posłuszne służby porządkowe, a po kilkunastu dniach (w zależności od skuteczności działań i propagandy) zastraszone i potulne społeczeństwo. Teraz mozna spodziewać się powstania rozbudowanych struktur agencji bezpieczeństwa wewnętrznego, które z ewentualnymi dysydentami i wrogami Nowej Wielkiej Polski mogły by się raz-dwa rozprawić. Z tym że aparat ten po części został wyręczony za wczasu. Tak naprawdę wystarczy kilku zmyślnych, pryszczatych użytkowników intersieci, którzy przetrząsnom portale społecznościowe w poszukiwaniu zakazanych wpisów. Nie wiem jak Wy, ale mam wrażenie że w przypadku gdyby głową nowego reżimu został którykolwiek z obecnych kandydatów, najprawdopodobniej jako jeden z pierwszych skończył bym z kulą w potylicy. Obawiam się, że duża cześć moich fejsbukowych znajomych, równie szybko spotkała by się w dziurze z wapnem.
Żyjemy w społeczeństwie bardzo wyrazistym światopoglądowo. Nawet jak ktoś szczególnych poglądów nie ma, to też się tym chwali. Napewno jest to wartościowe dla dobra dyskusji i wymiany poglądów (abstrahując od polskiej skłonności do polaryzowania postaw i zatcietrzewiania się w nich), wartosciowe niestety może byc rownież w wyżej opisanej, abstrakcyjnej sytuacji. Cieżko było by poprostu przenieść ruch oporu do podziemia, internet nie zapomina..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz